Było już o Harlanie Cobenie, więc czas na kolejnego mojego autora-ulubieńca. Carlos Ruiz Zafón znany jest w naszym kraju głównie poprzez "Cień wiatru" i "Grę anioła". Książki te, choć dość opasłe, pochłonęłam z wielką przyjemnością. Ale od początku...
"Grę anioła" dostałam w prezencie. Wcześniej nie słyszałam o jej autorze, a tym bardziej o jego innych książkach. Szczerze mówiąc jej obiętość trochę mnie przeraziła (jakieś 600 stron!), ale po lekturze pierwszych kilkunastu (może nawet kilku) stron wpadłam w zachwyt. I był to najprawdziwszy z zachwytów. Nie chodzi tu tylko o historię w ksiażce opowiedzianą, ale również, a może przede wszystkim o język autora. Zafón pisze po prostu genialnie. Bawi się słowami w taki sposób, że nic tylko czytać! W "Grze anioła" przenosi nas do Barcelony lat dwudziestych. Śledzimy losy młodego pisarza, który dostaje listy od tajemniczego "przyjaciela", który prosi go o napisanie pewnej książki. Akcja toczy sie błyskawicznie, często przy udziale zjawisk, które trudno racjonalnie wytłumaczyć.
"Cień wiatru" to kolejna książka Zafóna, którą przeczytałam. Jest to jakby druga część "Gry anioła", choć nie pojawiają się w niej ci sami bohaterowie. Opowiada ona o chłopcu, który dostaje niezwykłą książkę zapomnianego już autora. Chłopiec jest zachwycony przeczytanym dziełem, ale nie spodziewa się, że niedługo będzie musiał je chronić. I tu autor przenosi nas do Barcelony, a rzeczy dzieją się również w niewyjaśnionych okolicznościach. Trochę zła, strachu, niepewności, ale również miłości i przyjaźni przeplatają się w tej książce, tworząc niesamowitą całość.
Polecam również inne książki tego autora: "Marinę" czy "Książę mgły" (którego właśnie czytam-dziękuję Asiu ;) ). Jeżeli chcecie dowiedzieć się jak wygląda Cmentarz Zapomnianych Książek i gdzie się znajduje, chcecie przenieść się w świat magii i poznać niezwykłe historie przyjaźni i miłości, koniecznie sięgnijcie po książki Zafóna. Jeżeli i to was nie zachęciło, to przeczytajcie je ze względu na styl autora (o którym wcześniej), który naprawdę potrafi zachwycić.
Jeszcze nie zaczęłam "Gry anioła", ale leży na półce i tylko czeka aż znajdę trochę więcej czasu. Podobnie zresztą "Marina". Ale na pewno do nich sięgnę już niedługo. Jak już zresztą wcześniej stwierdziłyśmy, całkowicie się z Tobą zgadzam zarówno w kwestii wcześniej omawianego Cobena, jak i Zafona.
OdpowiedzUsuńFajnie jest, gdy ktoś poleci Ci jakąś książkę. Mi ostatnio współlokatorka poleciła "Saszeńkę" Montefiora i to była ciekawa książka;) Chętnie poczytam coś Zafona :)
OdpowiedzUsuń"Cień wiatru" również dostałam w prezencie...i podobnie przeraziła mnie jej objętość:) nie zdążyłam jej przeczytać, ale słyszę coraz częściej,że naprawdę warto, a Twój wpis tylko mnie do tego zachęcił:)
OdpowiedzUsuń